Śledź nas na:



Chłopiec z Biblią - streszczenie

Streszczenie opowiadania Chłopiec z Biblią z Opowiadań Tadeusza Borowskiego.

Narrator opowiada o swoim pobycie w więzieniu na Pawiaku. Wspomina osoby, które wraz z nim dzieliły celę: Kowalskiego - zecera z ulicy Bednarskiej, Kozerę - przemytnika z Małkini, Szrajera - urzędnika z ulicy Mokotowskiej oraz Matulę - „gestapowca". Każdy z nich był za coś skazany: Kowalskiego podejrzewano o drukowanie nielegalnej prasy, lecz ten upierał się, że do podziemnej drukarni poszedł, by kupić otomanę. Kozerę złapano na granicy, gdy przemycał słoninę do Guberni, natomiast urzędnik Szrajer okazał się posiadaczem konspiracyjnych gazetek oraz pokwitowań „ze zbieranych pieniędzy na organizację". Był ojcem dwóch córek, które uczęszczały na tajne komplety, stale łudził się, że z domu otrzyma paczkę z żywnością. Matula udawał niemieckiego żołnierza, „chodził w długich butach i skórzanej kurtce po chłopach rekwirował świnie", za co został osadzony w więzieniu.

Narrator i jednocześnie bohater opowiadania, tłumaczył, że go złapano, gdy wyszedł szukać swojej narzeczonej, która od dwóch dni nie wracała do domu. Zecer Kowalski kpił z niego, że szukał narzeczonej u rusznikarzy (rusznikarz - rzemieślnik zajmujący się naprawą i konserwacją broni palnej). Skazańcy, siedząc w małej, niskiej i wilgotnej celi, grali w „znaczone" karty, zrobione przez ich poprzedników z tekturowego pudełka po paczce, prowadzili luźne, żartobliwe rozmowy i oczekiwali powrotu z badań, czyli z przesłuchania innego współwięźnia - Mławskiego. Tymczasem do celi wprowadzono chłopca w wytartym, czarnym garniturku uczniowskim. Wywołało to zdziwienie u aresztantów, którzy zaczęli się zastanawiać co też malec przeskrobał i kim jest. Chłopiec nie chciał ujawnić, jak się nazywa, zdradził tylko, że jest synem dyrektora banku, a jego matka nie żyje. Usiłował czytać książkę trzymaną w ręku, ale co jakiś czas przerywano mu pytaniami, np. co to za książka. Mały więzień przyznał, że to Biblia. Przemytnik Kozera kpił, że w tej sytuacji niewiele mu ona pomoże. Urzędnik Szrajer rozważał na głos, kogo dziś zabiorą z celi na rozstrzelanie, podejrzewał, że on może być tą osobą. Współwięźniowie mnożyli teorie o pochodzeniu chłopca: że jest Żydem i to główna przyczyna jego skazania lub że został schwytany podczas ulicznej łapanki. Chłopiec zaprzeczał jakoby został aresztowany, twierdził natomiast, że przyprowadził go policjant, a właściwie przywiózł dorożką. Po chwili wyszło na jaw, że malec malował kredą na murach.



Zobacz także